Kornel Lisman ofiarą plagi kontuzji i złego zarządzania jego karierą


Kornel Lisman nie dorósł do poziomu Lecha Poznań. Trudno się dziwić tracącym cierpliwość kibiców, jednak czy nie został on wrzucony na zbyt głęboką wodę?

18 sierpnia 2025 Kornel Lisman ofiarą plagi kontuzji i złego zarządzania jego karierą
Wojciech Szubartowski / Press Focus

Kornel Lisman dostał szansę gry w wyjściowym składzie z Koroną Kielce. Miał okazję udowodnić, że jest gotów na stanowienie o sile na lewej stronie Lecha Poznań w ekstraklasowych meczach – przynajmniej do czasu powrotu Gholizadeha, Walemarka i Hakansa. Znów, okazało się, że jest jeszcze za wcześnie. Pojawiają się obawy. Czy „za wcześnie” będzie też za pół roku, rok, dwa lata?


Udostępnij na Udostępnij na

Rok od debiutu, a progresu nie widać

Owszem, cierpliwość jest cnotą, ale jesteśmy też ludźmi. Ludzie mają to do siebie, że ich cierpliwość ma swoje granice i gdy zbliża się do ich końca słyszymy pełne frustracji „ileż można czekać?!”. Takie pytanie, przyznajcie sami, trochę przykro usłyszeć – zwłaszcza w kontekście piłkarza, który miał być kolejnym znakiem firmowym uznanej w Europie Akademii Lecha Poznań.

Czas szybko leci. Niedługo minie rok od debiutu Kornela Lismana w Ekstraklasie. We wrześniu ubiegłego roku 19-latek dostał 13 minut w meczu ze Śląskiem Wrocław, a dwa tygodnie później pojawił się na 10 minut podczas spotkania z Motorem Lublin. W takim czasie ciężko ocenić 18-letniego piłkarza, raczej wychodzi się z założenia, iż gracz zbiera minuty i powoli oswaja się z piłką na wyższym poziomie. Pierwsze poważne wyzwanie – mecz z Koroną Kielce w kwietniu tego roku. Lisman wciąż był jednak bardzo wycofany. Mało aktywny, unikający pojedynków, nie pokazujący się do gry. Okej, to było pierwsze większe wyzwanie w pełnym wymiarze czasu. Można wybaczyć, puścić w niepamięć.

Pierwszy gol Kornela Lismana

Bardzo aktywny był w ofensywie przeciwko Puszczy Niepołomice. Kapitalny mecz w wykonaniu „Kolejorza”, który rozbił „Żubry” aż 8:1 pozbawiając rywali złudzeń o szczęśliwym utrzymaniu. Kornel Lisman grał tam pewniej, częściej był przy piłce, miał więcej prób, ale wciąż brakowało konkretów. Gola strzelił na pustą bramkę, w głównej mierze dzięki życzliwości Daniela Hakansa, który wykonał całą czarną robotę. Lisman w tym meczu pokazał coś więcej – umiejętności techniczne, realną chęć gry. Wygrał 2/3 pojedynki, 1/1 pojedynek o górną piłkę, 6/7 podań z jego strony było celnych. Był widoczny na całym boisku, gdy sytuacja tego wymagała schodził bliżej pola karnego, nie bał się atakować. Strzelił gola, toteż ciężko pokusić się o stwierdzenie „brakowało konkretów”, ale na chwilę się zatrzymajmy i zastanówmy się, czego wymagamy od skrzydłowego Lecha Poznań?

Techniki i łatwości w poruszaniu się Aliego Gholizadeha, motoryki jak u Daniela Hakansa, parcia na bramkę jakim może pochwalić się Patrik Walemark, tempa i zaangażowania jak u Luisa Palmy.

Kornel Lisman – profil gracza

Kornel Lisman ma przyzwoitą technikę. Podania pod polem karnym potrafią być celne, dośrodkowania również. Nie jest to, rzecz jasna, półka Joela Pereiry, ale na razie nie musimy wymagać tego od 19-latka. Są warunki fizyczne, które mogą być użyteczne w rozerwaniu linii obrony przeciwnika i zarazem tworzenia groźnych sytuacji podbramkowych. Jest wzrost, który może pomóc w polu karnym rywala przy ofensywnych stałych fragmentach gry – zresztą, defensywnych również, a wiemy, że Lech ma z nimi problem. W przypadku tempa – cóż, tutaj są braki, ale jeżeli po swojej stronie będzie miał bardziej dynamicznego partnera, nie będzie to wyglądało tak źle.

Na papierze, jest potencjał na całkiem użytecznego piłkarza z dużym potencjałem sprzedażowym. Już same nietypowe parametry fizyczne jak na skrzydłowego przyciągają uwagę, a w futbolu coraz bardziej cenimy wychodzenie poza schematy i pewną nieszablonowość. Musi za tym iść jednak jakość, pewność siebie, koncentracja i rozumienie gry – te aspekty u Kornela Lismana są na poziomie 3-4 ligi. Nie możemy mówić tutaj o chwilowej obniżce formy, bo to trwa od debiutu Kornela Lismana. Tutaj zaczynają się schody i kłopoty. Lech Poznań na chwilę obecną nie jest w stanie dać 19-latkowi optymalnych warunków do rozwoju. Kolejorz jest na takim etapie, że nie może pozwolić sobie na indywidualne podejście wobec Kornela Lismana.

Wracamy do punktu wyjścia – plaga kontuzji. Kornel Lisman, piłkarz profilem pasujący najbardziej do pierwszej czy drugiej ligi gra w jednej drużynie z piłkarzami topowymi. W starciu z Koroną Kielce obok niego znajdował się Luis Palma. Honduranin był wielokrotnie zirytowany grą Kornela Lismana. Nic dziwnego, bo 19-latek grał bardzo słaby mecz. Lisman był niewyraźny, nieśmiały, zbyt wolny, niekontrolujący tego, co dzieje się wokół niego. Palma był agresywny, dynamiczny, sfokusowany na meczu i strzeleniu gola. Piłkarze z dwóch różnych planet.

Co zrobić z Lismanem?

Przesunięcie do rezerw gracza, który ma na swoim koncie ponad 300 minut w Ekstraklasie, w jakiś sposób dołożył cegiełkę do Mistrzostwa Polski podczas trudnej dla Lecha końcówki sezonu byłoby niesprawiedliwe. Za duży krok do tyłu. Wypożyczenie mogłoby już coś zdziałać. Palma nie będzie aż taki nerwowy mając obok siebie Pablo Rodrigueza, Lismanowi łatwiej będzie robić postępy w środowisku, które piłkarskim poziomem jest do niego dużo bardziej zbliżone.

Gdy ktoś mówi, że Kornel Lisman jest słabym piłkarzem może mijać się z prawdą, a na pewno patrzy na rzeczywistość bardzo płytko. Prawidłowe zdanie brzmi bowiem: Kornel Lisman jest za słaby na Ekstraklasę. Teraz, w tym momencie. Nie mamy pojęcia jak poradziłby sobie w pierwszej czy drugiej lidze. Tam, poza blaskiem reflektorów, poza oczami twitterowych komentatorów trudnej poznańskiej rzeczywistości, gdzie presja jest niższa, progres może przyjść szybciej. Rozwój Lismana przez sytuacje, w której się znalazł  zatrzymał się. Jest tym samym piłkarzem co rok temu. Może minimalnie bardziej odważnym i pokazującym się do gry, ale i tak zbyt wiele z tego nie wynika.

Z tymże najpewniej Kornel Lisman będzie musiał grać. Mierzyć się, niestety, z zasłużoną krytyką. Kontuzje mają Gholizadeh, Walemark, Hakans. Wszyscy skrzydłowi, którzy w poprzednim sezonie naprawdę się wyróżniali. Na ten moment mamy więc Leo Bengtssona, Filipa Szymczaka, a także Pablo Rodrigueza i Luisa Palmę (jeden z nich jednak musi grać na dziesiątce po odejściu Afonso Sousy). Sytuacja jest o tyle poważna, że w tym sezonie Lech Poznań gra jeszcze o Europejskie Puchary. Kibice mają ogromny apetyt na doświadczenie uczestnictwa w kolejnej pięknej przygodzie, która wielkimi zgłoskami zapisze się w historii klubu. Zresztą, trudno im się dziwić.

Lisman ofiarą trudnej sytuacji kadrowej

Przy takiej sytuacji kadrowej Kornel Lisman musi grać. Spójrzmy na to obiektywnie. Osiemnastolatek, świeżo wyjęty z akademii debiutuje w Ekstraklasie. W tym samym sezonie, przez falę kontuzji musi razem z innymi młodymi graczami ratować Mistrzostwo Polski dla Lecha. Presja ogromna. Udaje się, pojawiają się pogłoski o wypożyczeniu, które pozwoliłoby obiektywnie, merytorycznie zweryfikować Kornela Lismana – czy rzeczywiście dysponuje potencjałem, czy sufit jego możliwości jest może niżej względem oczekiwań i predykcji sztabu Lecha Poznań i jego akademii.

Wieści wspaniałe, ale zaraz po nich znowu wraca największa zmora „Kolejorza” czyli kolejna plaga kontuzji, która skazuje Kornela Lismana na grę w otoczeniu dużo lepszym, pod presją na którą zdecydowanie nie jest gotowy. Fakt, presja czasem pomaga w budowie wielkiej kariery, ale na Boga, on rok temu o tej porze grał kilka poziomów niżej w rezerwach.

Cierpliwość ma swoje granice, to zdecydowanie fakt, ale nie możemy oceniać jakości i możliwości piłkarza, jeżeli przeskoczył on kilka ważnych etapów w swojej karierze.

Przypomnijmy, Kornel Lisman przybył do Akademii Lecha Poznań z FASE Szczecin po strzeleniu 31 goli w sezonie 2022/2023. O młodego piłkarza walczył także Raków Częstochowa. Lisman znajdował się w kadrze meczowej jeszcze za kadencji Mariusza Rumaka. Na debiut musiał jednak czekać do zmiany na ławce trenerskiej. Wszystko wskazuje na to, że przez problemy zdrowotne ogromnej części ofensywnych graczy Lecha, Lisman zostanie w drużynie na co najmniej jeszcze jedną rundę i dalej będziemy oglądać go w Ekstraklasie i europejskich pucharach.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze